środa, 25 grudnia 2013

;(

Hej, trochę głupio pisać mi ten post, ale muszę.
Nie mam czasu już na tego bloga :(
Mam inne plany ( Lisełeq wie jakie :D )
Źle mi się na nim pisze, nie mogę nic wymyślić.
Pisanie na nim to dla mnie nie przyjemność,
a tak jakby obowiązek.
Niektórzy pewnie będą wiedzieli jak to jest.
Nie za bardzo również przepadam za Martiną... ;/
Jest 21 obserwtorów, a pod ostatnim rozdziałem ( 1/4 rozdziału xD ) jest
Nie chce, żeby blog się zmarnował, więc
chcę go komuś oddać.
Może kontynuować tą historię, może zacząć inną.
Przesyłajcie na baileyy@wp.pl swoje prologi lub rozdziały kolejne.
Dwie najlepsze historię zostaną umieszczone i będziecie głosować!
Mam nadzieje, że ktoś się zgłosi xD

sobota, 21 grudnia 2013

LBA

1. Ulubiony aktor. 
Jorge
2. Czytasz naszego bloga?
Taak ♥♥
3. Bajka z dzieciństwa?
Hannah Montana xD A tak na serio to uwielbialam Krola Lwa ★★
4. Ulubione ciasto?
Szarlotka! Mniam <3
5. Wymarzony zawód? 
Lubie spiewac, ale dobrze to mi to nie wychodzi xD
8. Czy lubisz Larę? Za co? (Nie przyjmuję odpowiedzi typu "tak, bo jest fajna" albo "nie, bo zniszczyła Leonette")
Tak, jest bardzo fajna, i nie mysli tylko o sobie jak kie ktorzy (czyt. Violetta )
9.  Podoba Ci się nasz blog? 
Taak.
10. Czego chciałabyś życzyć wszystkim czytelnikom z okazji świąt, a co byś życzyła na urodziny Jorge? *.*
Wszystkiego Najlepszego ; *

Yeah, skonczylam xD
Jejku, pozniej napisze kogo nominuje, bo pisze z fona xd
Pozdro z Niemczech xDD ;**

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział XI albo nie, 1/5 rozdziału :D

Postanowiłam, że piszę od teraz jako narrator! Tak mi jakoś lepiej :D

           - Jorge, nie. Tak nie może być. Masz dziewczynę. - powiedziała dziewczyna po oderwaniu się.
- Wiem, to było złe. Zapomnijmy. - uśmiechnął się lekko, ona zrobiła to samo. Czuli się źle, myśleli, że druga osoba myśli zupełnie co innego, a przecież tak nie było. Podobało im się, ale byli oszołomieni całą tą sytuacją. Magiczną. 
- Odwieziesz mnie do domu? - spytała, a on energicznie przytaknął. Chciała już stamtąd iść, chciała być sama. Chciała się wypłakać. Co ona najlepszego zrobiła, podobał jej się pocałunek, a ona go odrzuciła, ale on ma inną, i do tego popierał jej zdanie. Tak myślała. On przyznał jej racje, bo miała racje, bolało go to. - Pójdę po swoje ciuchy. - po chwili znajdowała się w pokoju. Zabrała wszystkie swoje rzeczy i wyszła. Szybko pozbiegała po schodach i znów znajdowała się w salonie. Razem z Jorge, nie odzywając się, wyszli. Droga minęła w przeraźliwej ciszy, oboje bali się odezwać. Po jakimś czasie drogi, znajdowali się już pod domem Martiny.
- Dzięki. - pożegnała się i weszła do środka. Oparła się o drzwi, i po woli się po nich zsunęła.


**
Przepraszam, ale nie mogłam nic więcej napisać. 
Rozdział po nowym roku, bo wyjeżdżam! ;C

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział X ~ by Marlena




                        Martina! Tini! Martina! - krzyczał ktoś z dołu. Przetarłam oczy i wywlekłam się z łóżka. Wolnym krokiem szłam przez korytarz, i schodziłam po schodach. Po chwili znajdowałam się w salonie.
- Czego chcesz? - spytałam niechętnie. Byłam śpiąca, bardzo śpiąca.
- Jest trzynasta. - powiedział Jorge.
- Co? - ocknęłam się. Trzynasta? - prawie, że krzyknęłam, ale chłopak szybko "podleciał" i zakrył mi buzię.
- Stephie jest w łazience. Wróciliśmy do siebie, piętnaście minut temu.  - powiedział to przez głośny szept, a ja wytrzeszczałam oczy. Stephie tu jest?! Przynajmniej ją zobaczę. Ale jestem w piżamie! Nie mogę tak się komuś pokazać. Ej, ale to jej piżama. Ale to Jorge mi ją dał. Ja nie jestem niczemu winna...
- Jorge, gdzie jest... - już miała dokończyć, ale chyba mnie zobaczyła. - Kto to jest? - wskazała palcem na mnie.
- Jestem Martina. - uśmiechnęłam się.
- Stephie. - powiedziała niepewnie. - Wy jesteście kim dla siebie? - spytała.
- Wiesz, twój chłopak jest wnerwiający, ale wczoraj, a raczej dzisiaj nad ranem uratował mi tyłek. Więc teraz go nawet lubię. - spojrzałam na Jorge, a on przytaknął głową.
- Aha. A wy spaliście... - już wiedziałam co chcę spytać, szybko odpowiedziałam:
- Osobno.
- A dlaczego masz moją piżamę? - spytała po czym zgromiła Jorge wzrokiem. Serio? Dopiero teraz to zauważyła?!
- Wiesz, jak masz kaca, i nie masz gdzie spać, i "przygarnia" Cię taki debil, to się kończy, że musisz spać w piżamie jego dziewczyny.
- Oj, kotku, jesteś taki słodki. - podeszła do niego i wtuliła się w jego tors. Jorge musnął ją ustami w czoło. Wyglądają na, na prawdę szczęśliwą parę. Jeszcze bardziej uśmiechnęłam się. Chciałabym mieć kogoś takiego.
- Dobra, zakochana parko, koniec tego przytulania. - zaśmiałam się. Spojrzeli na siebie, po czym "otworzyli" ramiona do mnie. Przewróciłam oczami, jednak podeszłam do nich, uwielbiam się przytulać. Cała ta sytuacja wyglądała co najmniej dziwnie.
- Ja już muszę iść. - oznajmiła i szybko wymsknęła się z naszego uścisku, i wyszła.
- Jorge, w co ja mam się ubrać? - spytałam.
- Ubierz się w coś Stephie. Jej ciuchy są w mojej sypialni.
- Spoko. - rzuciłam i poszłam. Szybko wybrałam byle jakie ciuchy i wróciłam do salonu, Jorge tam nie było, więc ruszyłam do kuchni.
- To co na śniadanie? - usiadłam na blacie.
- Ej, nie siadaj na blacie. Co ty dziecko jesteś?! - powiedział z takim śmiesznym wyrzutem. Śmiesznie to brzmi gdy tak mówi.
- Tak, jestem dzieckiem, mojej mamy i mojego taty. - zaśmiałam się. To co na śniadanie?
- Śniadanie, dziewczyno, jest w pół do drugiej!
- Ale jestem głodna.
- Możemy zrobić pizze na obiad. Tylko do tego mam składniki.
- Okey. To kiedy? - zapytałam. Byłam trochę bardzo głodna, wczoraj mało co jadłam i dzisiaj nic. Co ja jakaś głodząca się modelka?!
- Teraz. - wyjął z szafki mąkę i inne rzeczy. Obserwowałam jego każdy ruch, co było zabawne, bo co chwilę mówił do siebie, albo się o coś uderzał. - Wszystko jest. Złaź. - powiedział równocześnie śmiesznie poruszając ręką. Wykonałam jego "polecenie".
- Od czego zaczynamy? - spytałam.
- Serio?! Nie wiesz? Nigdy nie robiłaś pizzy? - podniósł śmiesznie brwi. Zgodnie z prawdą, zaprzeczyłam. - To patrz! - wziął w palce make, i rzucił mi nią w twarz. Nie mogłam być dłużna, i zrobiłam to samo, tylko z większą ilością mąki.
- Aj! Oko boli, oko! - krzyknął jak dziewczynka.

* Narrator *
- Pokaż to. - podeszła do niego bliżej i spojrzała w jego oczy, a on w jej. Zbliżył się do niej, a ona zatonęła w jego oczach. Jako Violetta, był pocałunek, ona zamknięte oczy, a on również. I był to sztuczny pocałunek, nie z ich woli. Chwycił ją za podbródek, i przysunął swoją twarz do jej. Musnął ją lekko ustami o usta. Dlaczego lekko? Bał się, że ona tego nie będzie chciała, że go znienawidzi. Zobaczył ją jako piękną kobietę, a nie jak koleżankę z planu. Ona, ona nie wiedziała co ma robić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu całuje się jako Martina, a nie Violetta. Oddała jego pocałunek. Bała się tak samo jak on.

***
Oto rozdział w wykonaniu Marleny, przesłała rozdział jakieś 2 godziny temu,
a ja dopiero teraz weszłam na pocztę i go zobaczyłam,
i od razu dodaje. ♥
Były tylko dwa rozdziału, ten oraz od Karoliny Verdas.
Dziewczynom bardzo dziękuje za udział! ♪

wtorek, 10 grudnia 2013

Konkurs!

Hej, pewnie myśilcie, że będzie to jakiś konkurs na One Shota, ale mylicie się xD
Jest to konkurs w którym piszecie rozdział! 
Musicie w nim, jakoś zbliżyć Jorge oraz Martinę, 
mogą się pocałować, ale nic więcej :D
Wszystko musi dziać się w jego domu.
Tak, większość rozdziału już Wam powiedziałam, ale co tam :D
 W konkursie, liczy się oryginalność.
Co wy na to? 
Prace przysyłajcie do PIĄTKU (13.12.13)
Na e-mail : baileyy@wp.pl

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział X

  Jego dom był duży, bardzo. Na ścianach wisiały różne zdjęcia, na niektórych był ze Stephie... Ja go nie rozumiem. Jak można zmieniać dziewczyny jak skarpetki?! Chociaż, może on szuka tej jedynej... Haha, zabawne, kiedy tak pomyślałam, to prawie mi się zrobiło go żal. Prawie. Nagle poczułam, że głowa mnie strasznie boli. Zachwiałam się, po czym usiadłam na kanapie.
 - Jorge, masz jakiś ibuprom, czy coś? - zapytałam, a on się zaśmiał. 
- Tsa, alkohol daje się we znaki. Czekaj, coś chyba mam. - podszedł do szafki w kuchni, ,, przypadkowo " wpadając na stół, przez co z hukiem rozwalił wazon, a ja złapałam się za bolącą głowę.
- Szybciej. - prawie warknęłam. 
- No czekaj, szukam. - odpowiedział i zaczął szukać między szklankami obijając je o siebie. Myślałam, że mi głowa eksploduje... - Nie tutaj... - szepnął do siebie i podszedł do drugiej szafki. Wykonywał tą samą czynność, tylko tym razem stłukł talerz. W końcu wziął do ręki opakowanie tabletek. Zajrzał do środka i skrzywił się.- Ja pier papier... - powiedział i wyrzucił tabletki do kosza.
- Ja pier papier?! - zaczęłam się z niego śmiać
.- Wiesz, ja w przeciwieństwie do niektórych nie klnę przy ludziach. Nie ma tabletek, pani nie boję się paparazzi, trzeba jechać do apteki.-
 To znaczy, TY musisz jechać. - stwierdziłam, rozłożyłam się na kanapie i położyłam nogi na stolik do kawy.
- Nie, MY musimy jechać. - uśmiechnął się sztucznie i zdjął moje nogi ze stolika. - Ubieraj się. - oznajmił.
***
 Siedziałam w samochodzie i czekałam, aż szanowny Jorge wyjdzie z apteki. Zamknęłam na chwilę oczy, ale nie trwało to długo, bo chwilę potem przyszedł ten matoł. - Dłużej nie można było?- zapytałam ironicznie.   - Niestety, już zamykają. - zaśmiał się. Odpalił silnik i chwilę potem byliśmy z powrotem. Kiedy tylko przekroczyłam próg jego domu od razu rzuciłam się na łóżko. On podszedł do mnie z wodą w szklance i tabletką.- Trzymaj i się ciesz. - podał mi szklankę.
- Dzięki. - warknęłam. Szybko zabrałam mu szklankę i wzięłam tabletkę. Ledwo się skrzywiłam, nigdy nie lubiłam leków. A może to z jego widoku ? - Dzięki. - oddałam szklankę w jego ręce. Za chwilę odszedł do kuchni. 
- Ej, Martina masz jakieś ciuchy do spania ? - wydobył się jego głos z kuchni. Po chwili zjawił się uśmiechnięty, przede w drzwiach.
- Cholera. - zaklęłam pod nosem. 
- Chcesz jakieś ciuchy Stephie ? 
- No spoko. - zgodziłam się. Ciekawa jestem jakie ciuchy ona zdążyła od niego wyciągnąć. Szczerze mówiąc, to nigdy jej na żywo nie widziałam, jedynie na zdjęciach w internecie. Poszedł do jakiegoś innego pokoju i po chwili wrócił z " piżamą ". Moje brwi od razu podniosły się do góry, a jego usta stały się czymś na kształt banana. - Boże, boje się o to co wy robiliście jak ona u Ciebie spała. - Zaśmiałam się. 
- Boisz się ? Co, zazdrosna jesteś ? - zapytał. Przewróciłam oczami :
- Nie, nie jestem.
- No dobra, wierze Ci, trzymaj. - podał mi już normalną piżamę.
- Dziękuję. - powiedziałam ostro, i wyrwałam mu piżamę. Chciałam go jakoś wyminąć, żeby pójść do łazienki się przebrać. Jednak on się nie dał. - Daj mi przejść, głowa mnie na... - spojrzał a mnie z pogardą. - Nawala, tak nawala. - powiedziałam piskliwym głosem. On wywrócił oczami i już tym razem mnie przepuścił.
- Jak już się przebierzesz, to idziesz na lewo, później schodami do góry i drugie drzwi po prawej masz pościelone łóżko. - powiedział i wyszedł. Wydukałam tylko ciche " Dziękuje " i skierowałam się do łazienki. Po przebraniu się, spojrzałam w lustro. Wyglądałam gorzej niż nos listopadowa. No nic, muszę jakoś to przeboleć. Poszłam jeszcze do kuchni się napić, po drodze zobaczyłam jak Jorge śpi, z otwartą buzią. " Podkradłam " mu telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Odłożyłam go ostrożnie i poszłam równie i cicho do kuchni. Nalałam sobie wody. Szybko ją wypiłam i poszłam do wyznaczonego przez Jorge pokoju.


***
Dzięki Liseł ♥♥
Liseł pisał ten rozdział do momentu " - Dzięki. - warknęłam. Szybko zabrałam mu szklankę i wzięłam tabletkę. Ledwo się skrzywiłam, nigdy nie lubiłam leków. A może to z jego widoku ? - Dzięki. - oddałam szklankę w jego ręce. Za chwilę odszedł do kuchni. " 
Czyli od tego momentu żałujecie, że to czytaliście. < 33

niedziela, 1 grudnia 2013

Jeśli...

Jeśli chcecie rodział, to musicie pokomentować trochę rozdział ;3
Bo kurde 16 obserwatorów, a 3 komentarze... :((