piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział XI albo nie, 1/5 rozdziału :D

Postanowiłam, że piszę od teraz jako narrator! Tak mi jakoś lepiej :D

           - Jorge, nie. Tak nie może być. Masz dziewczynę. - powiedziała dziewczyna po oderwaniu się.
- Wiem, to było złe. Zapomnijmy. - uśmiechnął się lekko, ona zrobiła to samo. Czuli się źle, myśleli, że druga osoba myśli zupełnie co innego, a przecież tak nie było. Podobało im się, ale byli oszołomieni całą tą sytuacją. Magiczną. 
- Odwieziesz mnie do domu? - spytała, a on energicznie przytaknął. Chciała już stamtąd iść, chciała być sama. Chciała się wypłakać. Co ona najlepszego zrobiła, podobał jej się pocałunek, a ona go odrzuciła, ale on ma inną, i do tego popierał jej zdanie. Tak myślała. On przyznał jej racje, bo miała racje, bolało go to. - Pójdę po swoje ciuchy. - po chwili znajdowała się w pokoju. Zabrała wszystkie swoje rzeczy i wyszła. Szybko pozbiegała po schodach i znów znajdowała się w salonie. Razem z Jorge, nie odzywając się, wyszli. Droga minęła w przeraźliwej ciszy, oboje bali się odezwać. Po jakimś czasie drogi, znajdowali się już pod domem Martiny.
- Dzięki. - pożegnała się i weszła do środka. Oparła się o drzwi, i po woli się po nich zsunęła.


**
Przepraszam, ale nie mogłam nic więcej napisać. 
Rozdział po nowym roku, bo wyjeżdżam! ;C

2 komentarze:

  1. Szkoda, że taki krótki, bo twojego bloga czyta mi się genialnie ;) I tak przy okazji Wesołych Świąt :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, miło przeczytać go znowu! :D Bejli, wracaj już! Tensknie bardzo i mocno! A tak w ogóle to już wyjechałaś? XD A tak w ogóle, to Wesołych Świąt! ;3 Czekam na resztę tego rozdziału c:

    OdpowiedzUsuń