sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział X

  Jego dom był duży, bardzo. Na ścianach wisiały różne zdjęcia, na niektórych był ze Stephie... Ja go nie rozumiem. Jak można zmieniać dziewczyny jak skarpetki?! Chociaż, może on szuka tej jedynej... Haha, zabawne, kiedy tak pomyślałam, to prawie mi się zrobiło go żal. Prawie. Nagle poczułam, że głowa mnie strasznie boli. Zachwiałam się, po czym usiadłam na kanapie.
 - Jorge, masz jakiś ibuprom, czy coś? - zapytałam, a on się zaśmiał. 
- Tsa, alkohol daje się we znaki. Czekaj, coś chyba mam. - podszedł do szafki w kuchni, ,, przypadkowo " wpadając na stół, przez co z hukiem rozwalił wazon, a ja złapałam się za bolącą głowę.
- Szybciej. - prawie warknęłam. 
- No czekaj, szukam. - odpowiedział i zaczął szukać między szklankami obijając je o siebie. Myślałam, że mi głowa eksploduje... - Nie tutaj... - szepnął do siebie i podszedł do drugiej szafki. Wykonywał tą samą czynność, tylko tym razem stłukł talerz. W końcu wziął do ręki opakowanie tabletek. Zajrzał do środka i skrzywił się.- Ja pier papier... - powiedział i wyrzucił tabletki do kosza.
- Ja pier papier?! - zaczęłam się z niego śmiać
.- Wiesz, ja w przeciwieństwie do niektórych nie klnę przy ludziach. Nie ma tabletek, pani nie boję się paparazzi, trzeba jechać do apteki.-
 To znaczy, TY musisz jechać. - stwierdziłam, rozłożyłam się na kanapie i położyłam nogi na stolik do kawy.
- Nie, MY musimy jechać. - uśmiechnął się sztucznie i zdjął moje nogi ze stolika. - Ubieraj się. - oznajmił.
***
 Siedziałam w samochodzie i czekałam, aż szanowny Jorge wyjdzie z apteki. Zamknęłam na chwilę oczy, ale nie trwało to długo, bo chwilę potem przyszedł ten matoł. - Dłużej nie można było?- zapytałam ironicznie.   - Niestety, już zamykają. - zaśmiał się. Odpalił silnik i chwilę potem byliśmy z powrotem. Kiedy tylko przekroczyłam próg jego domu od razu rzuciłam się na łóżko. On podszedł do mnie z wodą w szklance i tabletką.- Trzymaj i się ciesz. - podał mi szklankę.
- Dzięki. - warknęłam. Szybko zabrałam mu szklankę i wzięłam tabletkę. Ledwo się skrzywiłam, nigdy nie lubiłam leków. A może to z jego widoku ? - Dzięki. - oddałam szklankę w jego ręce. Za chwilę odszedł do kuchni. 
- Ej, Martina masz jakieś ciuchy do spania ? - wydobył się jego głos z kuchni. Po chwili zjawił się uśmiechnięty, przede w drzwiach.
- Cholera. - zaklęłam pod nosem. 
- Chcesz jakieś ciuchy Stephie ? 
- No spoko. - zgodziłam się. Ciekawa jestem jakie ciuchy ona zdążyła od niego wyciągnąć. Szczerze mówiąc, to nigdy jej na żywo nie widziałam, jedynie na zdjęciach w internecie. Poszedł do jakiegoś innego pokoju i po chwili wrócił z " piżamą ". Moje brwi od razu podniosły się do góry, a jego usta stały się czymś na kształt banana. - Boże, boje się o to co wy robiliście jak ona u Ciebie spała. - Zaśmiałam się. 
- Boisz się ? Co, zazdrosna jesteś ? - zapytał. Przewróciłam oczami :
- Nie, nie jestem.
- No dobra, wierze Ci, trzymaj. - podał mi już normalną piżamę.
- Dziękuję. - powiedziałam ostro, i wyrwałam mu piżamę. Chciałam go jakoś wyminąć, żeby pójść do łazienki się przebrać. Jednak on się nie dał. - Daj mi przejść, głowa mnie na... - spojrzał a mnie z pogardą. - Nawala, tak nawala. - powiedziałam piskliwym głosem. On wywrócił oczami i już tym razem mnie przepuścił.
- Jak już się przebierzesz, to idziesz na lewo, później schodami do góry i drugie drzwi po prawej masz pościelone łóżko. - powiedział i wyszedł. Wydukałam tylko ciche " Dziękuje " i skierowałam się do łazienki. Po przebraniu się, spojrzałam w lustro. Wyglądałam gorzej niż nos listopadowa. No nic, muszę jakoś to przeboleć. Poszłam jeszcze do kuchni się napić, po drodze zobaczyłam jak Jorge śpi, z otwartą buzią. " Podkradłam " mu telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Odłożyłam go ostrożnie i poszłam równie i cicho do kuchni. Nalałam sobie wody. Szybko ją wypiłam i poszłam do wyznaczonego przez Jorge pokoju.


***
Dzięki Liseł ♥♥
Liseł pisał ten rozdział do momentu " - Dzięki. - warknęłam. Szybko zabrałam mu szklankę i wzięłam tabletkę. Ledwo się skrzywiłam, nigdy nie lubiłam leków. A może to z jego widoku ? - Dzięki. - oddałam szklankę w jego ręce. Za chwilę odszedł do kuchni. " 
Czyli od tego momentu żałujecie, że to czytaliście. < 33

5 komentarzy:

  1. Super rozdział:-)
    Jestem ciekawa czy połączysz Tini o Jorge<3
    Czekam na next:-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super fajny ;)
    Mam nadzieje że zrobisz nam jortini :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, właśnie początek nudny <3 Hahaha, tak, połączysz Jortini, hahahhhaa ah ta nasza wybrania XD Omg już nje mogę się doczekać next. XD Dawaj szybko. XD
    Ps. Omg oni nic nie podejrzewają, smutne ;-; XD

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKI JAK ZWYKLE.
    Dawaj szybko nexta <3
    I Na Jortini też czekam <3

    Malffu Verdas<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bd JorTini ??? Proszę <3 :D hehe a no taki sb już myślalam że coś się więcej wydarzy ale bywa :D czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń