- Jorge, masz jakiś ibuprom, czy coś? - zapytałam, a on się zaśmiał.
- Tsa, alkohol daje się we znaki. Czekaj, coś chyba mam. - podszedł do szafki w kuchni, ,, przypadkowo " wpadając na stół, przez co z hukiem rozwalił wazon, a ja złapałam się za bolącą głowę.
- Szybciej. - prawie warknęłam.
- No czekaj, szukam. - odpowiedział i zaczął szukać między szklankami obijając je o siebie. Myślałam, że mi głowa eksploduje... - Nie tutaj... - szepnął do siebie i podszedł do drugiej szafki. Wykonywał tą samą czynność, tylko tym razem stłukł talerz. W końcu wziął do ręki opakowanie tabletek. Zajrzał do środka i skrzywił się.- Ja pier papier... - powiedział i wyrzucił tabletki do kosza.
- Ja pier papier?! - zaczęłam się z niego śmiać
.- Wiesz, ja w przeciwieństwie do niektórych nie klnę przy ludziach. Nie ma tabletek, pani nie boję się paparazzi, trzeba jechać do apteki.-
To znaczy, TY musisz jechać. - stwierdziłam, rozłożyłam się na kanapie i położyłam nogi na stolik do kawy.
- Nie, MY musimy jechać. - uśmiechnął się sztucznie i zdjął moje nogi ze stolika. - Ubieraj się. - oznajmił.
***
- Dzięki. - warknęłam. Szybko zabrałam mu szklankę i wzięłam tabletkę. Ledwo się skrzywiłam, nigdy nie lubiłam leków. A może to z jego widoku ? - Dzięki. - oddałam szklankę w jego ręce. Za chwilę odszedł do kuchni.
- Ej, Martina masz jakieś ciuchy do spania ? - wydobył się jego głos z kuchni. Po chwili zjawił się uśmiechnięty, przede w drzwiach.
- Cholera. - zaklęłam pod nosem.
- Chcesz jakieś ciuchy Stephie ?
- No spoko. - zgodziłam się. Ciekawa jestem jakie ciuchy ona zdążyła od niego wyciągnąć. Szczerze mówiąc, to nigdy jej na żywo nie widziałam, jedynie na zdjęciach w internecie. Poszedł do jakiegoś innego pokoju i po chwili wrócił z " piżamą ". Moje brwi od razu podniosły się do góry, a jego usta stały się czymś na kształt banana. - Boże, boje się o to co wy robiliście jak ona u Ciebie spała. - Zaśmiałam się.
- Boisz się ? Co, zazdrosna jesteś ? - zapytał. Przewróciłam oczami :
- Nie, nie jestem.
- No dobra, wierze Ci, trzymaj. - podał mi już normalną piżamę.
- Dziękuję. - powiedziałam ostro, i wyrwałam mu piżamę. Chciałam go jakoś wyminąć, żeby pójść do łazienki się przebrać. Jednak on się nie dał. - Daj mi przejść, głowa mnie na... - spojrzał a mnie z pogardą. - Nawala, tak nawala. - powiedziałam piskliwym głosem. On wywrócił oczami i już tym razem mnie przepuścił.
- Jak już się przebierzesz, to idziesz na lewo, później schodami do góry i drugie drzwi po prawej masz pościelone łóżko. - powiedział i wyszedł. Wydukałam tylko ciche " Dziękuje " i skierowałam się do łazienki. Po przebraniu się, spojrzałam w lustro. Wyglądałam gorzej niż nos listopadowa. No nic, muszę jakoś to przeboleć. Poszłam jeszcze do kuchni się napić, po drodze zobaczyłam jak Jorge śpi, z otwartą buzią. " Podkradłam " mu telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Odłożyłam go ostrożnie i poszłam równie i cicho do kuchni. Nalałam sobie wody. Szybko ją wypiłam i poszłam do wyznaczonego przez Jorge pokoju.
***
Dzięki Liseł ♥♥
Liseł pisał ten rozdział do momentu " - Dzięki. - warknęłam. Szybko zabrałam mu szklankę i wzięłam tabletkę. Ledwo się skrzywiłam, nigdy nie lubiłam leków. A może to z jego widoku ? - Dzięki. - oddałam szklankę w jego ręce. Za chwilę odszedł do kuchni. "
Czyli od tego momentu żałujecie, że to czytaliście. < 33
Super rozdział:-)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy połączysz Tini o Jorge<3
Czekam na next:-D
Super fajny ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że zrobisz nam jortini :)
Oh, właśnie początek nudny <3 Hahaha, tak, połączysz Jortini, hahahhhaa ah ta nasza wybrania XD Omg już nje mogę się doczekać next. XD Dawaj szybko. XD
OdpowiedzUsuńPs. Omg oni nic nie podejrzewają, smutne ;-; XD
BOSKI JAK ZWYKLE.
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta <3
I Na Jortini też czekam <3
Malffu Verdas<3
Bd JorTini ??? Proszę <3 :D hehe a no taki sb już myślalam że coś się więcej wydarzy ale bywa :D czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń