sobota, 16 listopada 2013

Rozdział VII

           Dzisiaj wyjątkowo wstałam 9. Pospałabym jeszcze dłużej, ale muszę oddać kluczyki do 13. A znając mnie wyrobie się z ubieraniem itp. na 10. Plus jeszcze weź się spakuj. Weszłam do łazienki po czym prędko wskoczyłam pod prysznic. Po krótkim, pobudzającym prysznicu owinęłam się w ręcznik i powróciłam do pokoju. Ubrałam się i kolejny raz wróciłam do łazienki, tym razem w celu zrobienia sobie makijażu. Już pomalowana zaczęłam się pakować.  Do mojego pokoju wparował Ruggero z patelniami w oby dwu rękach..
-  Tini, pobudka! - walnął patelnią. o patelnie. Głupek nie zauważył, że ja już dawno nie śpię.
- Ja już nie śpię, geniuszu. - zaczęłam się śmiać.
- To ja tu chodzę i szukam po całym hotelu patelni a jak przychodzę to ty wypindrzona ?! To nie fair! - tupnął dziecinnie nogą.
- Aha?! Fajnie... - powiedziała Mechi zza jego pleców.
- O, Mechi. - R. przytulił Mechi.
- Nie, wiesz Ludmiła. - zachichotała.
- Ludmiła ?! Przestań mnie prześladować! Przecież zerwaliśmy ! - po minie mojej przyjaciółki było widać, że się wnerwiła.
- R. wiesz, że to była sarkazm ?! - powiedziała dosyć głośno.
- Yyy. - podrapał się po głowie. Nie wiem jak on utrzymuje to swoją metrową grzywkę na tej głowie. - Przecież żartowałem! - chciał pocałować M. ale ona go odepchnęła.
- Masz karę. - weszła do mnie i go lekko wypchnęła.
- Hahahahahhahahah. - wybuchłam śmiechem.
- Tini! Tini, uspokój się! Muszę Ci coś powiedzieć! - przy ostatnim zdaniu trochę spoważniała, więc uznałam, że naprawdę muszę się ogarnąć.
- Nie będzie dalszej części En Vivo, nie będzie już Violetty. - powiedziała poważnym tonem i z zaszklonymi oczami. Było widać, że nie kłamie.
- A... Al... Ale jak to ?! - krzyknęłam. Widziałam, że to była prawda, lecz jak debilka zaczęłam się wypytywać : - Robisz sobie ze mnie żarty razem z Ruggero? Tak? Powiedz, że tak! Mechi! - zaczęły z oczu ulatniać mi się łzy. Violetta to było dotychczas moje życie. Moja druga ja. - Skąd ty to wiesz? - spytałam.
- Producent do mnie dzwonił. - powiedziała.
- Ale przecież ktoś z planu wczoraj do mnie dzwonił, że mam udawać, że chodzę z Lazanią. - wszystko zaczęło mi się składać w jedną kupę. Chcą mnie zrujnować.
- Chcą Cie/Mnie zrujnować. - powiedziałyśmy w tym samym czasie. Normalnie byśmy się śmiały, ale w tej sytuacji to nam do śmiechu nie było.
- Co mam robić ? - spytałam przyjaciółki. Mercedes sama nie wiedziała co powiedzieć, a dała mi o tym znać wzruszając ramionami. - Dobra, idę oddać kluczę. - wzięłam swoją walizkę w rękę i razem z Mechi wyszłyśmy. Pokierowałyśmy się do windy.
- Tini, jadłaś coś ostatnio? Bardzo schudłaś. - powiedziała w windzie.
- Wszystko mi się wali, nie mam czasu żeby jeść.
- Potrzebujesz kogoś kto by Ci pomagał. - oznajmiła.
- Przecież mam Ciebie. - wiedziałam do czego dąży, ale chciałam żeby ona to powiedziała.
- Tini, przecież wiesz o co mi chodzi, nie udawaj głupiej. - winda już zjechała na dół. Podeszłyśmy do recepcji i oddałam kluczyki.
- Yhh, Mechi daj spokój nie mam czasu na miłostki.
- A jak byś wzięła sobie jakiegoś faceta z naszego planu ? - zasugerowała.
- Chyba Cię porąbało. Mówiłam Ci już, że muszę chodzić z Lazanią. - powiedziałam.
- Idziesz w końcu na tą imprezę do Lodo ? - zapytała.
- Nie, raczej nie. Przed drzwiami czekali na nas ochroniarze, zabrali moją walizkę i wspólnie wyszliśmy. Panowie zabronili mi rozdawać autografów. Nawet nie ingerowałam dlaczego, bo do rozdawania autografów muszę być uśmiechnięta. Nie mogłam teraz tego wymusić, a jeszcze bardziej smutno mi jest patrzeć na smutnych fanów. No, ale nic nie mogłam zrobić. Poprosiłam żeby mnie wysadzili przed rodzinnym domem. Zapukałam do drzwi, usłyszałam kroki, po chwili drzwi otworzył mi Fran.
- Wejdź. - odsunął się tak, żebym mogła wejść. Weszłam targając za sobą walizkę. Postawiłam ją przy sofie i usiadłam pomiędzy mamą, a tatą.
- Dlaczego ? - spytałam patrząc na nich na przemian.
- Tini, twój ojciec mnie zdradził. - powiedziała to tak jakby to było normalne, jakby jej to obojętne.
- A... Ale... Jak to ? - powiedziałam cicho. Nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. - Z kim ? - powiedziałam głośniej.
-  Z...

***
Tak, wiem rozdział do bani :D
Nie musicie mi tego mówić! xD
Jakoś miałam pomysł, ale nie mogłam go przelać tutaj ;3
Z resztą i tak nie umiem pisać, więc co się dziwić :P
Rozdział będzie, w tygodniu, jak będę miała wene.
Jeśli nie - w sobotę.
Zaaktalizowałam " Bohaterów "!
Zadawajcie pytania w " Pytania do postaci " :D

Żegnam! :D

5 komentarzy:

  1. WOW! Super, podobało mi się! Ajj, chcą ją zrujnować. Tini, weź Jorge - chłopak z planu :D W sumie to ostatnie pytanie mnie ciekawi :D
    Czekam na następny rozdział, ehh, w przyszłym tyg dopiero :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo podoba:-)
    Mam nadzieje że zbliży się z Jorge<3
    Czekam na next;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, rozmowa Rug z Mechi xD
    Biedna Tini :C
    Mam tak długo czekać na rozdział ?!
    Skandal :C
    A teraz przepraszam, ale wybieram się do zakładki ' Pytania do postaci ' :D

    OdpowiedzUsuń
  4. " Ludmiła ?! " " Przestań mnie prześladować przecież zerwaliśmy ! " heheheheh
    Chcą ją zrujnować -,-
    Niech wezmie sobie Jorge albo Diego ( na serio )

    OdpowiedzUsuń
  5. Super... Jortini (^^) Bardzo fajne dialogi. Na pewno będę wpadać. ;)
    Zapraszam do siebie : http://www.leonettablogspot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń